To będzie bardzo niepokojący artykuł na Singularity – być może najbardziej, ze wszystkich, które do tej pory tu opublikowaliśmy. Z jednej strony jestem wielkim zwolennikiem rozwoju technologicznego, ale z drugiej widzę ogromną cenę i zagrożenia, które z niego wynikają. Ten artykuł jest o tej gorszej stronie postępu.
Pewnie wszyscy mniej lub bardziej obawiamy się zanieczyszczeń, szczególnie powietrza. Przyszło nam żyć w kraju, w którym problem smogu mamy prawdopodobnie od kilkudziesięciu lat, choć dopiero w ostatnich latach świadomość tego zjawiska przebiła się do mas głównego źródła.

Jest źle – to wiemy wszyscy. Co więcej, z każdym pierwszym przymrozkiem czujemy to swoim nosem. Coś, co jako dziecko kojarzyło mi się z zapachem nadejścia przyjemnej zimy, nagle okazało się być cuchnącym oddechem potencjalnej śmierci.
Nikt nas nie ostrzegał, nikt nam nic o tym nie mówił. Problem jakby nie istniał. Aż nagle wszyscy dookoła krzyczą jakieś dziwne PM2.5, PM10. WHO alarmuje, że tzw. zawieszone pyły o wielkości poniżej 2.5 mikrona (PM2.5) przenikają przez skórę, wprost do naszego krwiobiegu, a potem wraz z nią do komórek. Jakie powodują choroby, czy skracają życie? A może szkodzą dzieciom i starcom? Ciągle wiemy o tym bardzo niewiele, ale z każdymi opublikowanymi wynikami badań moje samopoczucie jest coraz gorsze. Nie jest dobrze, delikatnie mówiąc.

Humoru nie poprawia świadomość, że w obliczu tego zagrożenia jesteśmy na tę chwilę bezsilni. Technologie oparte na energii pozyskiwanej ze źródeł kopalnych przez cały XX wiek zrobiły swoje. Do tego przemysł, samochody i kilka innych źródeł… i mamy dzisiejszą sytuację. Często mówimy o problemie globalnego ocieplenia, ale całkowicie zapomnieliśmy o czymś, co odczujemy szybciej i intensywniej – problemie zanieczyszczenia środowiska praktycznie na każdym poziomie: od gleby, przez zbiorniki wodne i całą strefę fukcjonowania ludzi, aż po powietrze (nawet wysokie partie atmosfery).
Piszę to w chwili, kiedy w Polsce zaczynamy znowu mieć problem z przekroczonymi normami jakości powietrza. Nie, to nie przez przemysł, nie przez samochody. Problemem jesteśmy my sami – czyli zwykli, szarzy obywatele. Zbyt biedni, żeby korzystać z odnawialnych źródeł energii, albo chociażby ogrzewać się gazem, czy energią elektryczną. Jak to zmienić? Jak namówić Kowalskiego, żeby przestał palić w piecu czymkolwiek? Ja nawet nie potrafię mieć do nikogo takiego pretensji.
Lepiej przeżyć kilkanaście lat krócej, ale za to nie umrzeć za kilka tygodni z głodu, albo zimna.
A może to rząd powinien nam wymienić piece? Tak, jasne… Kilka dni temu przeczytałem w mediach, że Wójt gminy Zielonki (która ma poważny problem z jakością powietrza) przez ostatni rok, tak bardzo się postarał poprawić sytuację mieszkańców, że aż wymienił – uwaga, to nie literówka – 0,38% pieców. Pogratulować sprawności. Jeszcze 300 lat i problem zostanie rozwiązany. Po co się spieszyć?
Dzisiaj w The Guardian przeczytałem najbardziej dołujący artykuł, jaki wpadł mi przed oczy w ostatnich kilkunastu latach. Podzielę się z Wami tym, co mnie tak zszokowało. Jeżeli nie chcecie sobie psuć humory przed „pachnącym” weekendem, to odradzam dalszą lekturę. Poniżej moje tłumaczenie z komentarzami.
Globalne zanieczyszczenie zabija rocznie 9 milionów ludzi i stanowi poważne zagrożenie dla przetrwania ludzkości.
Zanieczyszczenia cywilizacyjne zabijają miliony ludzi rocznie i kosztują świat biliony dolarów – każdego roku! Takie wnioski prezentuje najbardziej rozbudowane globalne badanie tego problemu, przeprowadzone przez Komisję ds. Zanieczyszczenia i Zdrowia (Commission on Pollution and Health). Analiza została opublikowana w piątkowym wydaniu naukowego magazynu The Lancet i groźnie przestrzega:
„problem zagraża przetrwaniu ludzi i ich społeczności”.
Mówiąc krótko – cywilizacja ma problem na skalę potencjalnego wyginięcia. Ostre słowa przyznacie, ale im bardziej grzebię w źródłach tych rewelacji (a są to poważne badania, a nie media brukowe), tym bardzie sytuacja wydaje się beznadziejna.
Toksyczne powietrze, zatruta woda, ziemia, miejsca pracy, odpowiadają pośrednio i bezpośrednio za wiele bardzo różnych i dobrze znanych schorzeń, zabijających co szóstą osobę na świecie – dowodzi raport i co gorsza, może się mylić o miliony kolejnych istnień ponieważ dokładny wpływ wielu innych zanieczyszczeń nie jest dobrze poznany. Zgony przypisane zanieczyszczeniom są trzykrotnie większe niż AIDS, malaria i gruźlica – razem wzięte.
Zdecydowana większość ofiar pochodzi z biednych krajów, a w takich krajach jak Indie, Czad i Madagaskar, zanieczyszczenie odpowiada za czwartą część wszystkich zgonów. Międzynarodowi badacze stwierdzili, że to obciążenie jest ogromnie kosztownym czynnikiem spowalniającym rozwijające się gospodarki.

W tym miejscu trudno nie odnieść się do naszej, lokalnej sytuacji. Przypominam, że jeszcze tej wiosny mieliśmy w Polsce poziom zanieczyszczenia znany praktycznie tylko z Chin, czy Indii. To nie może pozostawać bez znaczenia dla naszego zdrowia i życia. Obawiam się jednak, że niestety nie dysponujemy takimi badaniami w kontekście polskiego zdrowia, a na pewno nie udało mi się ich zlokalizować w dostępnych źródłach. Niby nie jesteśmy już krajem trzeciego świata, ale w tym aspekcie zostaliśmy daleko w tyle.
Bogate kraje wciąż mają wiele pracy przed sobą, choć oczywiście jest w nich znacznie „czyściej”. USA i Japonia nadal okupują TOP10 krajów o największym współczynniku zgonów spowodowanych „współczesnymi” typami zanieczyszczeń, głównie związanymi z paliwami kopalnymi, czy chemicznymi. Mimo to, naukowcy podkreślają, że w krajach rozwiniętych poczyniono w ostatnich dekadach znaczące postępy w walce z zanieczyszczeniami, co bezpośrednio pokazało, że jest to nie tylko możliwe, ale i gospodarczo korzystne – jeśli tylko pojawi się wola polityczna.
„Zanieczyszczenie cywilizacyjne jest jednym z największych wyzwań egzystencjalnych od czasów ery antropocenu (zdominowanej przez człowieka)”, stwierdzili autorzy Komisji ds. Zanieczyszczenia i Zdrowia.
„Zanieczyszczenie zagraża stabilności ekosystemów wspierających życi na Ziemi i zagraża przetrwaniu całego gatunku ludzkiego”.
Profesor Philip Landrigan, z Icahn School of Medicine at Mount Sinai, USA, który przewodził komisji, stwierdził: „Obawiamy się, że z dziewięcioma milionami zgonów rocznie, balansujemy na krawędzi skali zanieczyszczeń, które Ziemia może znieść”. Dla przykładu, ilość zgonów spowodowanych zanieczyszczeniami w południowo-wschodniej Azji jest na dobrej ścieżce, żeby się podwoić do 2050 roku.
Dlaczego umieramy przez zanieczyszczenia?

Landrigian przyznał, że skala ofiar śmiertelnych powiązanych z zanieczyszczeniami cywilizacyjnych, mocno zaskoczyła zespół naukowców. Odkryli także coś znacznie bardziej szokującego. Po pierwsze, jak szybko rośnie śmiertelność spowodowana „współczesnymi” zanieczyszczeniami, w stosunku do tej wynikającej z „tradycyjnych” zanieczyszczeń, takich jak zatruta woda pitna, czy ogrzewanie i gotowanie na ogniu pochodzącym ze spalania drewna i odchodów, a zanikającej wraz z owocami rozwoju cywilizacyjnego.
„Po drugie, nie poświęciliśmy zbyt wiele uwagi temu, ile zanieczyszczeń nie jest w ogóle ujęta w obecnym bilansie” – powiedział.
„Aktualna wartość 9 milionów jest prawie na pewno niedoszacowana, prawdopodobnie o kolejne kilka milionów”.
Wynika to z tego, że naukowcy wciąż odkrywają nowe powiązania pomiędzy zanieczyszczeniami, a problemami zdrowotnymi, takimi jak związek zanieczyszczenia powietrza z demencją, cukrzycą, czy nawet schorzeniami nerek. Co więcej, w najnowszej analizie nie uwzględniono danych dotyczących wielu toksycznych metali i chemikaliów.
Naukowcy oszacowali, że straty gospodarcze wynoszą 4,6 biliona dolarów rocznie, co odpowiada ponad 6% światowego PKB.
Te koszty są na tyle olbrzymie, że mogą pociągnąć w dół całe gospodarki krajów próbujących rozwijać się szybciej niż inni. Zawsze słyszymy od polityków: „nie możemy sobie pozwolić na oczyszczenie zanieczyszczeń” – a ktoś musi im w końcu powiedzieć – nie możemy sobie pozwolić na ich ignorowanie i nic nie robienie.
Raport komisji zawierający dane pochodzące m.in. z badań WHO (Międzynarodowej Organizacji Zdrowia) wykazał bezdyskusyjnie, że zanieczyszczenie powietrza jest największym zabójcą, prowadzącym do chorób serca, udarów mózgu, raka płuc, i innych chorób. Zanieczyszczenie powietrza zewnętrznego, w dużej mierze od pojazdów i przemysłu, spowodowało 4,5 mln zgonów rocznie, a zanieczyszczenie powietrza wewnątrz pomieszczeń, z pieców na drewno, zabiło kolejnych 2,9 mln ofiar”.
Szokujące dane, szczególnie dla mieszkańców kraju, który w kwestii zanieczyszczenia powietrza osiąga rekordy światowe, a jego rząd udaje, że nic się nie dzieje, a szkodliwość smogu to fanaberia lewaków.
Kolejnym wielkim kosiarzem ludzkich żyć jest zanieczyszczona woda, nierzadko spowodowana ściekami przemysłowymi. Odebrała nam przedwcześnie 1,8 mln ludzi. Zmarły w wyniku chorób przewodu pokarmowego i zakażeń pasożytniczych.
Zanieczyszczenia środowiska pracy, w tym ekspozycja na toksyny, substancje rakotwórcze i dym tytoniowy, spowodowały śmierć 800 tys. osób (pneumokonazji u górników węglowych i rak pęcherza moczowego u pracowników produkujących farby). Sam ołów, jako tylko jedyny metal, dla którego dostępne są niektóre dane, wiązał się z 500 tys. zgonów rocznie.
Najbardziej dotknięte tym zjawiskiem są kraje o niskim dochodzie, które w ostatniej dekadzie mocno się industrializowały (np. Somalia, gdzie 92% wszystkich przedwczesnych zgonów spowodowana jest zanieczyszczeniami).
Indie, które dotknięte są zarówno starymi, tradycyjnymi zanieczyszczeniami jak i tymi współczesnymi, dotknięte są największą ilością ofiar – 2,5 mln. Kolejne w niechlubnym rankingu są Chiny – 1,8 mln. Rosja i USA także awansowały do TOP10.
Jeżeli zaś chodzi o ofiary zanieczyszczenia środowiska pracy, to Wielka Brytania, Japonia i nawet Niemcy, znajdują się w rankingu TOP10.
Raport został przygotowany przez ponad 40 naukowców rządowych i uniwersyteckich z całego świeta i był finansowany przez ONZ, UE i USA.
„Jest to niezmiernie ważna praca podkreślająca wpływ zanieczyszczeń środowiska na śmierć i choroby”, powiedziała dr Maria Neira, dyrektor WHO ds. Zdrowia publicznego i środowiska. „To niedopuszczalna utrata życia i potencjału rozwojowego człowieka”.
Redaktor naczelny naukowego magazynu Lancet, dr Richard Horton i executive editor dr Pamela Das stwierdzili:
„Żaden kraj nie jest nie dotknięty zanieczyszczeniem. Czynniki ludzkie, w tym uprzemysłowienie, urbanizacja i globalizacja, są czynnikami powodującymi zanieczyszczenie. Mamy nadzieję, że ustalenia Komisji przekonają liderów na szczeblu krajowym, stanowym, wojewódzkim i miejskim, aby z walki z zanieczyszczeniami ustanowić priorytet. Obecne i przyszłe pokolenia zasługują na wolny świat bez zanieczyszczeń”.
Richard Fuller z Pure Earth, międzynarodowej organizacji zajmującej się walką z zanieczyszczeniami i współautor Komisji, powiedział: „Zanieczyszczenie można wyeliminować, a zapobieganie zanieczyszczeniu może być bardzo opłacalne, przyczynia się do poprawy zdrowia i wydłuża długość życia, a jednocześnie pobudza gospodarkę”. Od kiedy w 1970 roku w USA wprowadzono „Akt Czystego Powietrza”, poziom sześciu głównych zanieczyszczeń spadł o 70%, podczas gdy PKB wzrósł o 250%, powiedział Landrigan: „Kłamstwem jest retoryka, że kontrola i walka z zanieczyszczeniami zabija miejsca pracy i spowalnia gospodarkę”.
Stare zanika, rodzi się nowe
Gina McCarthy, była szefowa Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska, krytykowała wycofanie kontroli zanieczyszczeń pod zarządem Trumpa: „Teraz nie czas, aby uwsteczniać USA”, powiedziała. „Ochrona środowiska i silna gospodarka zawsze idą w parze. Musimy również pomagać innym krajom, nie tylko ze względu na korzyści, które im to przyniesie, ale ponieważ zanieczyszczenie nie zna granic”.
Naukowcy powiedzieli, że stworzenie nowych przepisów, ucinających dotacje dla przemysłu zanieczyszczającego środowisko, a także wdrażanie technologii takich jak filtry kominowe, mogłyby w istotnym stopniu zredukować zanieczyszczenie. Ale dodatkowe badania nad wpływem zanieczyszczeń są również pilnie potrzebne, powiedziała Fuller: „Dostępne dane nie obejmują wpływu ołowiu w takich toksycznych miejsca, jak Flint, w stanie Michigan, USA lub Kabwe w Zambii. Jednak te społeczności doświadczają ogromnego wpływu zanieczyszczeń na zdrowie”.
Landrigan powiedział, że jego największe obawy to nieznany wpływ setek chemikaliów przemysłowych i pestycydów już rozpowszechnionych na całym świecie: „Martwię się, że stworzyliśmy sytuację, w której ludzie są narażeni na działanie substancji chemicznych, które powodują erozję inteligencji lub upośledzają reprodukcję, czy osłabiają układ immunologiczny, ale nie byliśmy jeszcze wystarczająco inteligentni, aby powiązać ekspozycję ze skutkami”.
„Zanieczyszczenie nie zebrało jeszcze tak wiele uwagi, jak choćby zmiany klimatu, AIDS czy malaria – jest to najbardziej niedoceniony problem zdrowotny na świecie”, powiedział.
Czy możemy coś zrobić sami dla swojego zdrowia?
Musimy walczyć o uwagę także w Polsce. Liczę, że ten malutki wpis blogowy gdzieś tam dotrze i pobudzi kogoś do działania. Co ty możesz zrobić? Możesz go udostępnić na swoim blogu – niech się niesie. Kropla drąży skałę. W tym wypadku świadomość jest kluczowym, pierwszym krokiem. Nie jestem zwolennikiem siania paniki, ale zapoznałem się ze źródłami (tobie też to polecam – link poniżej) i sprawa jest poważna. Wiara w powstrzymanie tego procesu przychodzi mi z trudnem, ale próbować trzeba.
Z tego też powodu, wiosną tego roku założyłem firmę LifePlanet. Po części też dlatego, bo poszukiwałem doraźnego rozwiązania własnego problemu zanieczyszczonego powietrza i natrafiłem na dziurę rynkową. Nabrałem dużej wiedzy dotyczącej dbania o jakość powietrza w środowisku domowym i biurowym i dzisiaj dzielę się to wiedzą z klientami. To jest mój kolejny mały kamyczek do tego, żeby poprawiać nasze zdrowie, przez zmniejszanie ilości godzin, podczas których jesteśmy wystawieni na dramatyczne w skutkach działanie skażonego powietrza. Nie wiem, co jeszcze mogę zrobić, ale na pewno przez LifePlanet będę szukał i wspierał projekty powiązane z problemem czystości powietrza i wody (sensory i filtry). Jeżeli ktoś ma jakiś konkretny pomysł, w którym mogę pomóc – odzywajcie się do mnie.
Jakość i czystość środowiska domowego i biurowego, to jedyne przestrzenie, które możesz kontrolować. A resztę trzeba załatwiać z politykami, wójtami, sołtysami, prezydentami, i kto tam jeszcze może coś zrobić?
Źródła:
Zdjęcie główne przedstawia typowy manhattański smog przed wejściem rewolucyjnej ustawy chroniącej środowisko.